Czym mnie ujęła książka, która mam nadzieję, już niebawem ujrzy światło dzienne? Dlaczego Sprzedam dom to dzieło absorbujące zarówno formalnie, jak i tematycznie? Zacznę od struktury tomiku. Autor podzielił go na segmenty odwołujące do przestrzeni domu – od ganku przez salon, kuchnię, aż po podwórko. Niczym metaforyczny rzut poziomy (ewentualnie pionowy) jest liryczną dokumentacją emocji, relacji i wspomnień. Ten umiejscawiający w przestrzeni zabieg pozwolił mi stać się gościem intymnego świata, w którym każda z powierzchni niesie ze sobą inne doświadczenie, inne obciążenie, ale także inne formy nadziei.
Dom jako przestrzeń antropologiczna i symboliczna
W ujęciu antropologicznym dom rodzinny to nie tylko schronienie, lecz także symbol tożsamości i więzów społecznych. W poezji Pawłowskiego dom staje się jednak obszarem walki – z ograniczeniami, toksycznymi relacjami i narzuconym dziedzictwem. Dwuwiersz „nabieram wodę w usta podlewam/to co ze mnie twoim jest nieistotne” stanowi swoistą deklarację odrzucenia obcych, a wydawałoby się bliskich wartości (wszak chodzi o matkę) i próbę ochrony własnej integralności emocjonalnej. Jest to subtelny akt oporu, w którym podmiot liryczny odmawia werbalizacji swojego buntu, a mimo to pielęgnuje to, co autentycznie własne, chociaż cały czas obwarowane symbolami przemocy rodzinnej.
Pies andaluzyjski Bunuela, jako paralela a rebours
W filmie Bunuela z 1929 roku jest scena, w której mężczyzna ciągnie podwójną, ciężką linę obarczoną symbolami kultury (pianino, księża, martwe osły). Spowalniają one akt, którego chce dokonać – należy dodać, że niecny. Mimo że intencje podmiotu lirycznego książki Sprzedam dom są inne, da się zauważyć podobną siłę tłumiącą moc sprawczą „ja mówiącego”. Wiersze Pawłowskiego oddają subtelną, lecz głęboko przejmującą formę przemocy symbolicznej. Podmiot liryczny, związany przez rodzinę, tradycje i oczekiwania, próbuje uwolnić się od narzuconej roli, lecz ta siła wciąż ogranicza jego emocjonalną swobodę. Tytułowa „sprzedaż domu” nie odnosi się do rzeczywistej transakcji, ale do próby wyzbycia się kulturowego uposażenia narzuconego przez rodzinę, a także środowisko.
Motyw śmierci i krytyka kulturowych przekonań
Śmierć, także przyroda nieożywiona, która z nią koresponduje w poezji Pawłowskiego, nie jest wyłącznie kresem – to z jednej strony azyl: wciąż będziemy/patrzeć w niebo/i leżeć tak/kamień przy kamieniu (z wiersza black beach), a z drugiej lustro dla żywych, które obnaża przemocowy charakter i hipokryzję kulturowego znaczenia rodzinnych relacji. W wierszu W położeniu czytamy: „żałoba moja po matce ojcu/.../wciąż nie złapali morderców/tak więzy rodzinne/znacznie wzmacniają rozpacz” – ta przewrotna konstatacja – wszak nie chodzi o ból po stracie bliskich, tylko dyskomfort, że sprawcy są cały czas na wolności, polemizuje z uniwersalnym przekonaniem o nienaruszalnej świętości więzów krwi. Podobnie w utworze „kto pierwszy ten lepszy”: „dopiero po śmierci/okazują się wspaniałymi ojcami/oddanymi mężami/kochającymi dziadkami”. W tych linijkach Pawłowski naigrywa się ze społecznego tabu, które każe mówić o zmarłych wyłącznie dobrze. Wiersz podważa to przekonanie, zmuszając czytelnika do refleksji nad prawdziwą naturą relacji międzyludzkich.
Optymizm w cieniu śmierci
Jednak Sprzedam dom nie jest wyłącznie pesymistycznym rozliczeniem z rodziną i kulturą. Wieńczący tom poemat przynosi optymistyczne przesłanie: „przestałem czuć widzieć słyszeć cokolwiek/będąc jednak do końca/całkiem dobrej myśli”. To afirmacja życia mimo wszystko – mimo bagażu, ograniczeń i przemocy symbolicznej (a niekiedy też fizycznej) Pawłowski daje nadzieję na to, że zmiana jest możliwa, a kultura, choć ciążąca jak lina u Bunuela, może zostać przeciągnięta na stronę działania i szerzej życia.
Podsumowanie
Tomik Sprzedam dom Łukasza Pawłowskiego to pozycja ciekawa z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze: łączy głęboko zakorzenioną refleksję antropologiczną z osobistym, emocjonalnym doświadczeniem. Po drugie wymyka się współczesnej dykcji, pędzącej na złamanie karku ze słowami dziwiącymi się sobie – zamiast abstrakcji wybiera konkret. Po trzecie nadaje całości architektoniczny wymiar, zachęcając czytelnika, by w towarzystwie podmiotu lirycznego zwiedził tytułowy, wystawiony na sprzedaż dom. Zgoda, być może nieco w nim straszy – relacje rodzinne ujawniają toksyczny aspekt, w szafie może znajdować się trup, ale jednocześnie jest w nim sporo przestrzeni na nadzieję i zmianę. Ta jednak odbędzie się już poza książką, niemniej grunt pod nią został przygotowany.
Komentarze
Prześlij komentarz