miałem dziwny sen. wydarzył się między dwudziestą drugą z minutami a północą. było mi zimno i czułem się zmęczony, więc postanowiłem się położyć (to jeszcze na chwilę przed zaśnięciem). przykryłem się kołdrą choć byłem w ubraniu i zasnąłem. byłem w pokoju innym od mojego. miał wielkie, widne okna zasłonięte żaluzjami. to był chyba parter. tak sądzę po gwarze od ulicy. moja przyjaciółka przebierała się chodząc między nim a kuchnią, której nie widziałem, bo oddzielała ja ściana. wydawało mi się, że gdzieś się śpieszy. rozmawialiśmy jakby w przejściu (np. z dworca na ulicę), ale nie dało się odczuć tego dziwnego napięcia, że ktoś chce przejść, czy tego że musimy szybko skończyć, bo ona gdzieś się śpieszy. nie pamiętam o czym rozmawialiśmy. ona często pyta się o sprawy sercowe, więc może o tym. po jednej z takich wymian zdań podeszła do mnie... i rozpięła mój rozporek. zrobiła to tak naturalnie, że nawet gdybym chciał zaoponować, to już na samym wstępie utraciłem wszystkie mniej lub bardziej istotne argumenty. dodam tylko, że to ona była stroną czynną w tej sytuacji. coś na zasadzie części do całości. zastanawiam się tylko, które z nas było bardziej częścią a które całością? bo całość z tej sytuacji nie powinna wyjść obronną ręką, chociaż na pewno z nieukrywaną satysfakcją... już po fakcie (artefakcie bardziej) zapytałem ją, czy to zmieni stosunki między nami. kładąc się na łóżku odpowiedziała tylko: "ale jesteś poprogramowany". zrozumiałem, że nie. również się położyłem, kładąc swoją głowę obok jej głowy. na kolanach miała laptopa i zdawała się nie przejmować tym co się przed chwilą wydarzyło. "ale jestem poprogramowany" obudziłem się i zapisałem ten wniosek.
Czym mnie ujęła książka, która mam nadzieję, już niebawem ujrzy światło dzienne? Dlaczego Sprzedam dom to dzieło absorbujące zarówno formalnie, jak i tematycznie? Zacznę od struktury tomiku. Autor podzielił go na segmenty odwołujące do przestrzeni domu – od ganku przez salon, kuchnię, aż po podwórko. Niczym metaforyczny rzut poziomy (ewentualnie pionowy) jest liryczną dokumentacją emocji, relacji i wspomnień. Ten umiejscawiający w przestrzeni zabieg pozwolił mi stać się gościem intymnego świata, w którym każda z powierzchni niesie ze sobą inne doświadczenie, inne obciążenie, ale także inne formy nadziei. Dom jako przestrzeń antropologiczna i symboliczna W ujęciu antropologicznym dom rodzinny to nie tylko schronienie, lecz także symbol tożsamości i więzów społecznych. W poezji Pawłowskiego dom staje się jednak obszarem walki – z ograniczeniami, toksycznymi relacjami i narzuconym dziedzictwem. Dwuwiersz „nabieram wodę w usta podlewam/to co ze mnie twoim jest nieistotne” stan...
Komentarze
Prześlij komentarz