Przejdź do głównej zawartości

karpaty magiczne - euscorpius carpathicus

muzyka przygotowana według magiczno - kulinarnej receptury. sporządzona nie w oparciu o tradycyjny przepis, a eksperyment w kuchni, tzn. w studiu ekscentrycznych potraw na bazie dźwięku. wszystko to przyrządzone na palenisku usytuowanym w sektorze za siódmą górą , za siódmą doliną… przepis dotyczy preparowanej gitary, wibrafonu, klarnetu, fletów pastoralnych, saksofonu, różnej maści przeszkadzajek i elektronaliów składających się na danie o nazwie karpaty magiczne. ósma propozycja tego projektu sygnowana nazwiskami anny nacher, która w tej przestrzeni muzycznej zajmuje się także śpiewem oraz marka styczyńskiego snuje opowieść z pogranicza jawy i snu, etniczności i kosmogonii, obrzędu i magii. całość zaczyna pulsująca linia basu podawana wprost z sekwencera, która do końca będzie użyźniać poszycie tej dziwnej przestrzeni. jeżeli są tu żywe postaci, to raczej te przypominające, hatifnatów z doliny muminków. bez nóg i lekko nad ziemią. muzycznie karpaty magiczne zdają się eksplorować geografię gór i ich folklor, odkrywając go od strony instrumentalnej, a rezygnując z odniesień do słownych podań. pomniki przyrody mają tu swoich onirycznych strażników, turnie i łąki zachowują mangrowość, stawy parują ukrywając metardzenne zachowania okolicy… w sferze inspiracji wspomniałem o odwołaniach dźwiękowych, a nie lirycznych, gdyż te ostatnie są zapisem czegoś, co nazwałbym duchowym oczyszczeniem. teksty, bo o nich mowa, ocierają się o retrospekcję dzieciństwa wraz z tematem ukrytej dziewczynki, a w przypadku utworu „water on the hill” penetrują obszar, w którym dokonuje się mała apokalipsa. jest ona związana z wizją rozstąpienia się ziemi, co powoduje naturalny odruch strachu. jak pisze wokalistka „wyposaża nas w ból”, przez który tracimy całkowitą zdolność percepcji. ale ten tekst jest również zapisem niemalże odrealnionego pogodzenia się z tym stanem. poszukiwania etniczne muzyków często krzyżują się tutaj z surrealnymi. w gęstych, prawie wełnianych utworach jest miejsce na piskliwy saksofon czy mantrową gitarę grającą oniryczne, rozbudowujące się cały czas frazy. progresywne etno, neofolk, avant pop, magic pop? trudno jednoznacznie określić. jak przedstawia okładka płyty nawet warzywa mogą mieć tutaj niespotykane, opancerzone kształty.

utwór „amp ass” to nieco inne, bardziej przytłaczające oblicze zespołu. post noise, w którego jazgotliwej kakofonii unikalnie udało się ocalić krystaliczność każdego dźwięku. każdy pisk, tarcie czy zgrzyt ma swoją tożsamość. jest to muzyczna opowieść o chorobie lub co najmniej stanie podgorączkowym, na jaki czasem zapada to miejsce. niepokojące, jeżeli wyobrazić sobie np. roślinność, która przeżywa proces odmienny do kwitnięcia i zamiast wzrastania ku górze chowa się w ziemię. z kolei „water on the hill ultimate” to zaczyn ethnocore’u. tak wyobrażam sobie ten styl, gdyby istniał. zaraz, zaraz przecież właśnie o nim mowa. projekt karpaty magiczne to nie tylko dziwne odgłosy przyrody ożywionej lub nie, ale też etniczny zryw powołany przez brudną, nieco rzężącą linie basu, szybki puls i przekomarzające się instrumenty dęte. ethnocore to twór wprawiony w ruch przez członków tejże grupy. przed „euscorpius carpathicus” trzykrotnie spotykali się oni pod tym szyldem. z mojego punktu widzenia na tej płycie zabieg ten trochę niepotrzebny. sam utwór „amp ass” był dla mnie wystarczającym wyrwaniem z i tak bardzo oryginalnej konwencji. ale „euscorpius carpathicus” to ogród powołany do życia na terenie karpat magicznych, a nie w centrum warszawy przy ulicy mokotowskiej, więc pozostanie w takiej formie, jaka została mu nadana. gdybym jednak miał dostęp do dokumentacji nutowej tego przedsięwzięcia, na chwilę przed jego powstaniem, strona z „water…” zginęłaby w niewyjaśnionych okolicznościach. jeszcze na koniec o epilogu. dostajemy w nim "polskiego konika alternatywnego". taki dwugłos zwieńczający to dzieło - wypowiedziany z dziecięcą przekorą na temat wadliwego prezentu od mamy, cytuję: „mama mnie kupiła konika. konika bez noga ma. ki gi gi, ki gi gi, konik bez nogi. otóż „euscorpius carpathicus” do takich produktów nie należy. dlatego zachęcam do otworzenia tej tajemniczej księgi urodzaju, i zapoznania się z oniryczną żywotnością gatunków zagrożonych i unikalnych, transcendentalnego zoo, które nawilża specyficzny deszcz, a karmi słodka mgła.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W oczekiwaniu na debiut poetycki „Sprzedam dom” Łukasza Pawłowskiego

Czym mnie ujęła książka, która mam nadzieję, już niebawem ujrzy światło dzienne? Dlaczego Sprzedam dom to dzieło absorbujące zarówno formalnie, jak i tematycznie? Zacznę od struktury tomiku. Autor podzielił go na segmenty odwołujące do przestrzeni domu – od ganku przez salon, kuchnię, aż po podwórko. Niczym metaforyczny rzut poziomy (ewentualnie pionowy) jest liryczną dokumentacją emocji, relacji i wspomnień. Ten umiejscawiający w przestrzeni zabieg pozwolił mi stać się gościem intymnego świata, w którym każda z powierzchni niesie ze sobą inne doświadczenie, inne obciążenie, ale także inne formy nadziei.   Dom jako przestrzeń antropologiczna i symboliczna W ujęciu antropologicznym dom rodzinny to nie tylko schronienie, lecz także symbol tożsamości i więzów społecznych. W poezji Pawłowskiego dom staje się jednak obszarem walki – z ograniczeniami, toksycznymi relacjami i narzuconym dziedzictwem. Dwuwiersz „nabieram wodę w usta podlewam/to co ze mnie twoim jest nieistotne” stan...

Fair trade vs branża mody

  Ubraniowe DIY Ostatnio natrafiłem na ciekawy filmik na Facebooku, na którym szczupła modelka w obcisłej, beżowej spódnicy wprowadza do jej wnętrza trzy zwężające się pierścienie, jeden po drugim, a następnie nakłada na nie gumki. Prosta kreacja nabiera interesujących wypukłości, które nadają jej nowego charakteru. Choć taki strój może nie być idealny na imprezowe szaleństwa, doskonale sprawdzi się na zdjęciu czy w eleganckiej restauracji. Takie kreatywne pomysły można znaleźć na wielu filmikach od stylistek czy blogerek modowych, które dzielą się swoimi trikami. Osoby które, jak ja nie mają doświadczenia w szyciu ani nie czują się pewnie z maszyną do szycia, wystarczy, że wpiszą w wyszukiwarkę frazę „jak kreatywnie przerobić ubranie” i znajdą mnóstwo inspiracji – od metamorfoz męskiej koszuli po przeróbki swetrów i odświeżenie starych, nudnych ubrań. To doskonała sposobność, by spróbować swoich sił w ubraniowym DIY! Marynarka Blake'a Carringtona Kreatywne pomysły co zro...

Podsumowanie muzyczne 2018 (najczęściej słuchane przeze mnie płyty w minionym roku)

Tony Alen & Jeff Mills - Tomorrow comes the harvest Czy spotkanie afrobeatu z elektroniką spod znaku sceny Detroit może oznaczać schłodzenie tego pierwszego i podniesienie temperatury tej drugiej? Konfrontacja zaczyna się od dość mrocznego Locked and loaded , a dźwięki ze sceny, na której dochodzi do muzycznej synergii, ewoluują dość nieśpiesznie. Wszystko to za sprawą rytmiki, która rozgrywa się raczej w wolnym metrum, transowo, a poprzez jazzowo-funkowe struktury zachęci zwłaszcza miłośników nieco bardziej połamanych brzmień. Za całość odpowiedzialne są dwie, zasłużone dla wymienionych powyżej stylów muzycznych, postaci: Tony Allen (rocznik ’40) i Jeff Mills (rocznik ’63). Album zawiera zaledwie 4 utwory, które tak jak The night watcher z gościnnym udziałem Carla Hanckoka Ruxa na wokalu, pojawią się też w wersjach instrumentalnych, a także spreparowanych i nieco wydłużonych. Sons of Kemet - Your queen is a reptile Znany z wielu projektów muzycznych (Sun Ra ...