weekend obfitował w koncerty. sobota upłynęła pod znakiem energetycznego rocka, niedziela pod znakiem żywiołowego metalu. w progresji jesteśmy o 19.40. na szczęście było opóźnienie. troll gnet el (trol gnie świerk) zaczął jakiś kwadrans przed naszym przyjściem. bierzemy piwo i wchodzimy na salę. przed nami piątka muzyków. żywiołowy folk metal w spódnicach w kratę. tempo umpa, umpa, ale gdzie trzeba zwolnienia. skład z st. petersburga daje niezły pokaz. w szeregach prócz gitar i bębnów, fujarka i skrzypce. flecistka gra i śpiewa na przemian. gdy używa głosu chowa instrument za plisę rękawa. ma pogańską suknię i mocny wokal. śmiesznie wypadają utwory śpiewane w ojczystym języku. jak przystało na kapelę tego typu tzn.: z folkowo-piwnym przechyłem, prócz muzyki, nie mogło zabraknąć chmielowego trunku na scenie. muzycy popijali go w dużych drewnianych antałkach. wokalista (i gitarzysta zarazem) – poganin pełną gębą, z zakolami i o słusznej tuszy ma dobry kontakt z publiką. czytaj: po kilk...