Przejdź do głównej zawartości

metafizyczny (nie)pokój

na ścianie nowy szyld. absencja z powodu raka bieli. czy jedziesz na pragę? mam dużo miejsca w głowie. zastanawiam się, czy nie poszerzyć dzisiaj zespołu zachowań w gorączce. odtwarzając w pamięci podróż ulicą targową widzę pająka chodzącego po fasadzie. wtyczkę do jednego z tamtejszych gniazd.

bloki skusiły skacząc przez skakankę horyzontu. koniec gry. centymetry uczuć nie zdołały wypełnić całych kadrów. trzeba będzie je zamalować jakimś neutralnym kolorem… deszcz i jego brak jest zdrowy. to się nazywa obiektywizm przyrodniczo-poznawczy. mijam strefę, gdzie nie trzeba mieć romantycznych skłonności. wyłącznie mieszane, zapięte na ostatni tramwaj, na suwak szyn. to, że idę agrykolą po zmierzchu wśród gazowych słoneczników nie oznacza, że rozczulam się. szukam rzeczy zgubionych, pilnuję resztek, których nie zjadł dzień. jestem hitlerem poezji, einsteinem teatru śmierci, dumasem inżynierii produkcji chmur. mam chęć dorobić klucze do każdego samochodu, mieszkania i miasta. co noc chcę być gościem każdej kuchni, cukierni i plantacji słodkich wełen. rzeczywistość należy ogłuszyć twardą metaforą, pogrzebaczem, a następnie zdjąć z niej linie papilarne i sprawdzić czy pokrywa się, chociaż w części ze światem odtworzonym wewnątrz... wszystko jest marketingiem, który chce kupić nieśmiałość i niezdecydowanie. oprócz fizjologii zastanawiam się, ilu rzeczy jestem pewien. czy może robię coś i czekam na kolejną planszę, rozwój lub rozstrój zdarzeń. najlepiej przygotować sobie koła ratunkowe i rzucać je pod każdą nową myśl. wynaleźć plastry na zadrapania ducha... absencja. aberracja woli. kołtuny połączeń nerwowych. trzymam za słowo osobę, której status ustaliła moja wyobraźnia, wykupując naddatki powierzchni gazowej w ośrodkach centralnych. trzymam się sali wykładowej duszy, w której panicznie rozwijam nić ariadny, aby dotrzeć do bezpiecznych drzwi. gdzie jest minotaur jej ciała? freudowskie żyły przypominają korytarz – to ja decyduję o ilości krwi, jaka zasili salę uciech. w akwarium węgorz natręctw i mgławice pomniejszych ryb, które wchuchują niezbędny tlen. urządzam szklaną miednicę dla potrzeb naszych mózgów. dla potrzeb eksperymentu natnę obie z podstaw czaszki, by unieść górną kość… podejdziemy do akwenu. wyłożymy mózgi w specjalnie przygotowanych myślonariach. doświadczamy euforycznych wyładowań impulsów we wspólnym płynie, płynącym kraterami kory mózgowej. płciowa podróż przekazów szyszynki. kolorowe odrzuty elektronów, które będą wysiadywać nasze połączone powłoki walencyjne. dalej już tylko odpowiednie dać rzeczy słowo. frazę, która zrobi z materią dokładnie to, co opisuję. zacznie zbliżać się, przywrze, ugłaszcze, ochucha, wysiedzi… urodzi.

jesteśmy na pradze. w małym szpitalu nastrojów. „– postaram się tu jeszcze być jak będziesz w toalecie”. postaram się dokładniej przywiązać nić, żeby następnym razem bezpiecznie wrócić - odpowiadam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Melodramatem w blockbustera – Matrix wersja 4.1

Thomas Anderson jest uznanym twórcą gier komputerowych. Sławę w świecie cyfrowej rozrywki zawdzięcza trzyczęściowej serii gier RPG o nazwie Matrix. Przyjęło się, że bezpośrednią inspiracją do ich stworzenia było anime Ghost in the Shell, twórczość pisarska K. Dicka i Gibsona oraz platoński motyw idei i cieni. Niewiele osób jednak wie, że to narracja stworzona na potrzeby medialne. Prawdziwy wpływ na wykreowany w grze świat, w którym ludzkość stała się źródłem energii dla rządzących światem maszyn, miało spotkanie w warsztacie motocyklowym na obrzeżach Nowego Jorku. Pewnego jesiennego popołudnia Anderson udał się do niego w celu naprawy elektrycznej hulajnogi. Zachwycił się w nim zjawiskową ubraną w czarny doskonale opinający sylwetkę kombinezon damą. A także jej czarnymi przylegającymi do głowy niczym uniform krótko przystrzyżonymi włosami. Sposób, w jaki wjechała przez drzwi warsztatu, zarzucając tylnym kołem wyścigowego motoru, by z gracją, ale i odrobiną nonszalancji zsiąść z niego

Fair trade vs branża mody

  Ubraniowe DIY Przeglądając ostatnio facebookową ścianę, trafiłem na rolkę, w której szczupła modelka w doskonale przylegającej do ciała, beżowej spódnicy, wsuwa pod nią – jeden po drugim – trzy małe zwężające się ku środkowi pierścienie, a na powstałe na zewnątrz wypukłości nakłada gumkę lub sznurek. W ten sposób prosta kreacja zyskuje ciekawą aplikację w postaci upiększających spódnicę wypustek. Być może w takim stroju ciężko byłoby zaszaleć, ale zapozować do zdjęcia lub wyjść do restauracji już tak. Filmiki, na których stylistki lub blogerki modowe dzielą się podobnymi pomysłami, jest wiele. Co ciekawe odbierają je również osoby, któ re nie mają zdolności krawieckich, lub boją się konfrontacji z maszyną do szycia. Jeżeli brakuje nam pomysłów, wystarczy w wyszukiwarkę wpisać kilka fraz kluczowych. Po zdaniu „jak kreatywnie przerobić ubranie” pojawią się nam propozycje takie jak: świetny pomysł, jak przemienić męską koszulę w wyjątkową bluzkę, jak dokonać metamorfozy swetra, jak

arcturus - sham mirrors

ci, którzy liczyli na kontynuacje karnawałowego szaleństwa niech wiedzą, że cyrk zwinął swe powoje. nie ma karłów i kramów o zapachu kadzidła i pieczonego mięsa, nie ma też cyrkowców i połykaczy ognia. od akrobacji na linie bliżej było artystom do gwiazd niż zebranej na ziemi gawiedzi. nic dziwnego zatem, że ich wzrok utkwił na tajemnicy nieba. chyba wtedy właśnie muzycy na nowo odkryli gwiazdę w konstelacji wolarza. owe ciało niebieskie, kryjąc w sobie odpowiedzi na pytania o czas, absolut i bezkres, iluminuje intensywną, choć niespełna 43-minutową kaskadą gitarowo-klawiszowych emisji zbliżających się do tajemnic kosmosu. forma utworów, jak już sobie powiedzieliśmy, snuje się gdzieś w korytarzach nieba, a sposób aranżacji materii lśnienia przywodzi na myśl kompozycje progresywno-rockowe lat 70-tych. „arcturus” nadaje jednak swym utworom cięższy wydźwięk, posiłkując się przy tym audionowinkami ze świata brzmień ekstremalnych, ale nie tylko… bo sam proces zatopienia partytur we wsze