Przejdź do głównej zawartości

equilibrium mariusz więcek

mariusz więcek obserwuje scenę, z dwoma, ubranymi w długie, czarne płaszcze mężczyznami. jeden z nich zasłonięty książką czyta: „jestem nędzarzem/ posiadam tylko marzenia/ rozsiałem je u twoich stóp/ stąpaj lekko, gdyż stąpasz po moich marzeniach”. czytający jest na muszce górującego nad nim drugiego mężczyzny. pada strzał. tomik yeatsa, choć pokaźny nie zatrzymuje kuli… literalna parafraza tej sceny pojawia się w otwierającym książkę wierszu wspomnianego obserwatora. tytuł „equilibrium”, bo o nim mowa posłużył również za nazwę tomiku poetyckiego. nie ma w nim jednak ścisłych kalek filmowych, ani odwołań do wyżej przywołanego poety. wyobraźnia więcka jest ośmielona, jak niegdyś zauważył pisząc o twórczości romana honeta, marian stala. mieni się dużą swobodą i plastyką obrazowania wspartą technikami „creative writing”. kreacjonizm twórcy „słów na wolności” subtelnie rozbiera erotykę z obyczajowych uprzedzeń, robi seanse spirytystyczne z duchem ojca, ożywia zabawki w dziecięcym pokoju. na samym początku pisałem o wziętym ze sceny filmu, ale odmienionym poetycko motywie książki. tutaj zakłada on pojawienie się biblii w miejsce poezji irlandzkiego poety, a strzał zostaje zatrzymany w jej wnętrzu. oczywiście teoretycznie, domniemanie. uratowane w ten sposób życie bohatera lirycznego sprawia, że teraz on jak niegdyś trzymana przez niego w kieszeni miniaturowa księga trafi do kieszeni boga. swoboda kreacji objawia się tu w nieskrępowanej „new ageowej” konwencji – ja liryczne i bóg odwróceni do siebie plecami przypominają „dwoje ninja/ otoczonych przez wrogów…/ on rzuca pierwszy shuriken/ betlejemską gwiazdę”. przejawów nietuzinkowych naddatków słownych jest tu więcej, np.: „moje ciało jest wytrychem/, który ostrożnie obraca się w zamku/ jej snu próbuje go otworzyć” – to opis próby wcielenia się w odczucia męża wirginii woolf, który z kolei stara się zrozumieć ją samą. przykład z innego wiersza: „na niebie wielki meteoryt/ porwany wiatrem parasol algidy”. którego nie udało się utrzymać panu wacie – sprzedawcy waty cukrowej, a jakże by inaczej. w „pluszakomorfozach” ja liryczne pyta ożywionego pluszowego misia „czy w tobie/ plusz też stwardniał pod naporem życia?”. pora na inspiracje erotyczne. utwór „doświadczenie” jest zawoalowanym opisem miłosnego cyklu. począwszy od pobudzenia, poprzez specyficzną pracę słów i ciała „moje słowo wsuwa się w ciebie puste/ a wysuwa pełne ciało wsuwa się/ pełne i wysuwa bez słowa które już nie staje się ciałem” aż do próby skroplenia tego przeżycia. akt jest pełny, a miłość widzialna, jak przystało na czasy, w których żyjemy. obopólne ja tego seksualnego klipu dostarcza namacalne dowody swego uczucia. w robieniu poezji, czy miłości nie przeszkadza mainstream, filmy klasy b czy brak gustu patrzących. a jednak nie do końca, bowiem w „pluszakomorfozach” bohater liryczny wynurza się, ze swojej przemiany „kiedyś mówiłem pan bóg szczęście miłość/ a teraz pan jezus to jest jakiś obcy pan, który odpowiada pomidor na wszystkie moje modlitwy/ miłość jest idealnym zakończeniem filmów klasy b/ a szczęście istniało tylko na zaginionej atlantydzie/ dzieciństwa gdzie rządziła dynastia muminków” duchowa dychotomia? wcześniej radość z seksu (całkiem udanego) teraz melancholia pod wpływem boskiej ironii, wypowiadana do... pluszowego misia, no dobrze, do odbiorców, niemniej jednak w obecności misia. ciekawie ujęty, ale utarty nieco motyw, bo pojawił się już, chociażby w liryce tadeusza dąbrowskiego. podejmuje temat obracającego się w gruzy kidilandu, twarzy zapinanej na guziki oczu (to z innego poety, ale nawiązuje do końcówki wiersza). wszystko to już było co, nie znaczy, że nie można zrobić tego jeszce raz. udany raz. zawartość „equilibrium” opiera się na bardzo wizualnej poetyce, zrobionej z dobrze zmontowanych kadrów panoramiczno-prozodycznych. jej małe, zmysłowo-refleksyjne fabuły, żyją na tle starych i nowych rzeczy, które poeta z powodzeniem nagina niczym neo łyżeczkę dla swoich potrzeb i celów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W oczekiwaniu na debiut poetycki „Sprzedam dom” Łukasza Pawłowskiego

Czym mnie ujęła książka, która mam nadzieję, już niebawem ujrzy światło dzienne? Dlaczego Sprzedam dom to dzieło absorbujące zarówno formalnie, jak i tematycznie? Zacznę od struktury tomiku. Autor podzielił go na segmenty odwołujące do przestrzeni domu – od ganku przez salon, kuchnię, aż po podwórko. Niczym metaforyczny rzut poziomy (ewentualnie pionowy) jest liryczną dokumentacją emocji, relacji i wspomnień. Ten umiejscawiający w przestrzeni zabieg pozwolił mi stać się gościem intymnego świata, w którym każda z powierzchni niesie ze sobą inne doświadczenie, inne obciążenie, ale także inne formy nadziei.   Dom jako przestrzeń antropologiczna i symboliczna W ujęciu antropologicznym dom rodzinny to nie tylko schronienie, lecz także symbol tożsamości i więzów społecznych. W poezji Pawłowskiego dom staje się jednak obszarem walki – z ograniczeniami, toksycznymi relacjami i narzuconym dziedzictwem. Dwuwiersz „nabieram wodę w usta podlewam/to co ze mnie twoim jest nieistotne” stan...

Fair trade vs branża mody

  Ubraniowe DIY Ostatnio natrafiłem na ciekawy filmik na Facebooku, na którym szczupła modelka w obcisłej, beżowej spódnicy wprowadza do jej wnętrza trzy zwężające się pierścienie, jeden po drugim, a następnie nakłada na nie gumki. Prosta kreacja nabiera interesujących wypukłości, które nadają jej nowego charakteru. Choć taki strój może nie być idealny na imprezowe szaleństwa, doskonale sprawdzi się na zdjęciu czy w eleganckiej restauracji. Takie kreatywne pomysły można znaleźć na wielu filmikach od stylistek czy blogerek modowych, które dzielą się swoimi trikami. Osoby które, jak ja nie mają doświadczenia w szyciu ani nie czują się pewnie z maszyną do szycia, wystarczy, że wpiszą w wyszukiwarkę frazę „jak kreatywnie przerobić ubranie” i znajdą mnóstwo inspiracji – od metamorfoz męskiej koszuli po przeróbki swetrów i odświeżenie starych, nudnych ubrań. To doskonała sposobność, by spróbować swoich sił w ubraniowym DIY! Marynarka Blake'a Carringtona Kreatywne pomysły co zro...

Podsumowanie muzyczne 2018 (najczęściej słuchane przeze mnie płyty w minionym roku)

Tony Alen & Jeff Mills - Tomorrow comes the harvest Czy spotkanie afrobeatu z elektroniką spod znaku sceny Detroit może oznaczać schłodzenie tego pierwszego i podniesienie temperatury tej drugiej? Konfrontacja zaczyna się od dość mrocznego Locked and loaded , a dźwięki ze sceny, na której dochodzi do muzycznej synergii, ewoluują dość nieśpiesznie. Wszystko to za sprawą rytmiki, która rozgrywa się raczej w wolnym metrum, transowo, a poprzez jazzowo-funkowe struktury zachęci zwłaszcza miłośników nieco bardziej połamanych brzmień. Za całość odpowiedzialne są dwie, zasłużone dla wymienionych powyżej stylów muzycznych, postaci: Tony Allen (rocznik ’40) i Jeff Mills (rocznik ’63). Album zawiera zaledwie 4 utwory, które tak jak The night watcher z gościnnym udziałem Carla Hanckoka Ruxa na wokalu, pojawią się też w wersjach instrumentalnych, a także spreparowanych i nieco wydłużonych. Sons of Kemet - Your queen is a reptile Znany z wielu projektów muzycznych (Sun Ra ...