Przejdź do głównej zawartości

fabryka dźwięku z muz

na dniach wytwórnia fabryka dźwięku z muz rozda swoje płyty na koncertach lub po wysłaniu maila z prośbą o konkretną pozycję z ich katalogu. całkowicie za darmo. koszt przesyłki to 4 zł. manifest antykomercyjny. na facebooku przeczytałem, że ta sama wytwórnia rozda płyty za darmo, ale „jeśli czujemy, że powinno być inaczej, możemy zapłacić dowolną kwotę”. moje oko dziecka podpowiada mi, że manifest traci na wyrazistości. wchodzę na fb i czytam jeszcze raz, czy się nie pomyliłem. otóż nie. po chwili zastanowienia pytam sam siebie, kto myśli o samobójstwie, mając nadzieję, że może jednak uda mu się robić to co lubi? robert lotyń z, fdm, który wypowiada się za tą ideą, pisze, że każdy z nas, jako dzieckomiał umysł, świeży, otwarty i chłonny, a nie wyrafinowany i zepsuty” i dalej byśmy pamiętali o tym, że „takich ludzi jest nadal wielu i to im należy się szansa”. pisząc szansa ma na myśli obcowanie z dobrą muzyką. Nie wiem jak wyglądałaby moja edukacja muzyczna, gdybym w dzieciństwie otaczał się dźwiękami pokroju zerovy czy new century classics, ale wiem, że chłonność dziecka zaprowadzała mnie w rejony bardzo grząskie… przyjęcie świata młodymi oczami i słuchem rzeczywiście było czyste, ale pozbawione umiejętności rozpoznania tego, co jest istotne, a co nie. (led zeppelin przeczekało w sklepie prawie dekadę w kolejce za technotronic) inna sprawa, że dźwięki kapel z fdm są karmelowe, ładnie rozprowadzają się po powierzchni ducha, a co, z painkiller lub coil, jako black light district? te chyba już nie. gdybym słuchał ich, jako dziecko stałbym się najprawdopodobniej najmłodszym podróżnikiem do stolicy dla nerwowo chorych. a i to jest przecież muzyka alternatywna(no może bardziej awangardowa), dlatego zgadzam się, z tym, co pobrzmiewa pod rozgoryczeniem artystów (z fdm i nie tylko), że wszystko rozbija się o edukację i właściwe komponowanie muzycznego świata. mainstream wybiera jaskrawość, prostotę (żeby nie powiedzieć prostactwo) i jawne kalki wszystkiego. jak pisze qba popo (jeden z artystów fdm): „wypychają do przodu gwiazdy jednego sezonu, cukierkowe śpiewające pochwy, piosenkę o dymaniu w samochodzie czy vasyla i tygrysa, szerząc tępotę.” tak sobie myślę, że mainstream to chyba jedyna gałąź biznesu, w której za słabe produkty płacimy (być może) drożej niż za wyroby dobre. to tak jakby za słabej marki wino płacić więcej niż za wino leżakujące kilkadziesiąt lat. jednak utopią byłaby sytuacja, w której każda produkcja alternatywna miałaby być dostępna w wydaniu płytowym. nie każda, bowiem ma wartość. przyjmuje jednak, że te z w/w labelu tak. mimo wszystko fajnie byłoby przebierać tylko w alternatywie, rezygnując z obśmiewania kombi i culture beat (o ile jeszcze istnieją) chyba tak? nie? kończąc pisanie, fajny gest dokonany przez fabrykę muz. po co płyty mają się zmarnować, wobec braku zainteresowania ich dystrybucją ze strony wielkich firm. ale też ostatnie wołanie o bycie zauważonym. desperackie. znów odwołujące się do sumień odbiorców.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Melodramatem w blockbustera – Matrix wersja 4.1

Thomas Anderson jest uznanym twórcą gier komputerowych. Sławę w świecie cyfrowej rozrywki zawdzięcza trzyczęściowej serii gier RPG o nazwie Matrix. Przyjęło się, że bezpośrednią inspiracją do ich stworzenia było anime Ghost in the Shell, twórczość pisarska K. Dicka i Gibsona oraz platoński motyw idei i cieni. Niewiele osób jednak wie, że to narracja stworzona na potrzeby medialne. Prawdziwy wpływ na wykreowany w grze świat, w którym ludzkość stała się źródłem energii dla rządzących światem maszyn, miało spotkanie w warsztacie motocyklowym na obrzeżach Nowego Jorku. Pewnego jesiennego popołudnia Anderson udał się do niego w celu naprawy elektrycznej hulajnogi. Zachwycił się w nim zjawiskową ubraną w czarny doskonale opinający sylwetkę kombinezon damą. A także jej czarnymi przylegającymi do głowy niczym uniform krótko przystrzyżonymi włosami. Sposób, w jaki wjechała przez drzwi warsztatu, zarzucając tylnym kołem wyścigowego motoru, by z gracją, ale i odrobiną nonszalancji zsiąść z niego

Fair trade vs branża mody

  Ubraniowe DIY Przeglądając ostatnio facebookową ścianę, trafiłem na rolkę, w której szczupła modelka w doskonale przylegającej do ciała, beżowej spódnicy, wsuwa pod nią – jeden po drugim – trzy małe zwężające się ku środkowi pierścienie, a na powstałe na zewnątrz wypukłości nakłada gumkę lub sznurek. W ten sposób prosta kreacja zyskuje ciekawą aplikację w postaci upiększających spódnicę wypustek. Być może w takim stroju ciężko byłoby zaszaleć, ale zapozować do zdjęcia lub wyjść do restauracji już tak. Filmiki, na których stylistki lub blogerki modowe dzielą się podobnymi pomysłami, jest wiele. Co ciekawe odbierają je również osoby, któ re nie mają zdolności krawieckich, lub boją się konfrontacji z maszyną do szycia. Jeżeli brakuje nam pomysłów, wystarczy w wyszukiwarkę wpisać kilka fraz kluczowych. Po zdaniu „jak kreatywnie przerobić ubranie” pojawią się nam propozycje takie jak: świetny pomysł, jak przemienić męską koszulę w wyjątkową bluzkę, jak dokonać metamorfozy swetra, jak

arcturus - sham mirrors

ci, którzy liczyli na kontynuacje karnawałowego szaleństwa niech wiedzą, że cyrk zwinął swe powoje. nie ma karłów i kramów o zapachu kadzidła i pieczonego mięsa, nie ma też cyrkowców i połykaczy ognia. od akrobacji na linie bliżej było artystom do gwiazd niż zebranej na ziemi gawiedzi. nic dziwnego zatem, że ich wzrok utkwił na tajemnicy nieba. chyba wtedy właśnie muzycy na nowo odkryli gwiazdę w konstelacji wolarza. owe ciało niebieskie, kryjąc w sobie odpowiedzi na pytania o czas, absolut i bezkres, iluminuje intensywną, choć niespełna 43-minutową kaskadą gitarowo-klawiszowych emisji zbliżających się do tajemnic kosmosu. forma utworów, jak już sobie powiedzieliśmy, snuje się gdzieś w korytarzach nieba, a sposób aranżacji materii lśnienia przywodzi na myśl kompozycje progresywno-rockowe lat 70-tych. „arcturus” nadaje jednak swym utworom cięższy wydźwięk, posiłkując się przy tym audionowinkami ze świata brzmień ekstremalnych, ale nie tylko… bo sam proces zatopienia partytur we wsze